To będzie post mamy M., która od niedawna jest Złotą Ambasadorką Le Petit Marseillais 🙂
Chciałabym dzisiaj podzielić się z Wami opinią na temat nawilżającego mleczka REGENERACJA z masłem shea, aloesem i woskiem pszczelim. Znalazłam je w pudełku upominkowym, które dostałam w hotelu przed warsztatami LPM. Tak się złożyło, że do walizki zapomniałam spakować swój balsam do ciała, więc od razu zaczęłam testowanie tego mleczka i używam je od ponad tygodnia codziennie. Skradło moje serce 🙂
Opakowanie 250 ml z pompką jest bardzo praktyczne w użyciu – zajmuje niewiele miejsca w kosmetyczce i jest wygodne w użytkowaniu. Wystarczy nacisnąć pompkę, aby otrzymać na ręce odpowiednią „porcję” do posmarowania ciała. U mnie jedno naciśnięcie wystarcza na jedną rękę, nogę itp. Podoba mi się to 🙂
Mleczko ma gęstą konsystencję jak balsam, doskonale rozprowadza się po ciele i błyskawicznie wchłania się, pozostawiając delikatny zapach masła shea. Nie jest to zapach intensywny ani nazbyt słodki, który mógłby denerwować osoby o wrażliwych nosach. Mleczko dedykowane jest osobom ze skórą zniszczoną i przesuszoną. Ja akurat takiej nie mam, ale sądzę, że kosmetyk ten jest w stanie poradzić sobie z tymi problemami. Skóra po nałożeniu mleczka jest gładka, nawilżona i odżywiona. To się czuje!
Polecam to mleczko każdemu, zwłaszcza w okresie jesienno-zimowym, który ma to do siebie, że skóra ma tendencje do przesuszania się pod wpływem suchego, ogrzewanego kaloryferami powietrza. Mleczko koi suchą skórę i regeneruje ją, a jego zapach uspakaja. Działa jak aromaterapia przed snem 🙂
P.S. Będąc wczoraj w Rossmannie widziałam, że mleczka LPM w dużych opakowaniach są aktualnie w dobrej promocji 🙂
Więcej o LPM ode mnie: