0

Krowa, pies i kot

Czasami własne dziecko potrafi doprowadzić do łez tuż przed snem. Łez radości i dumy, gdy rodzic potrafi cieszyć się drobnymi osiągnięciami.

Nasza M. ma 14 miesięcy. Do tej pory najchętniej posługuje się słowem „tata” i pochodnymi zaczynającymi się na „t” oraz „nie” i „nieee ce” (ponoć taki wiek…). Dość często używa też „baba” no i za każdym razem gdy kogoś widzi w sklepie czy na ulicy woła „papa” machając rączką. Kilka razy zdarzyło jej się wypowiedzieć „mama”, ale traktuje to słowo chyba jako eksperyment, bo zwykle po powiedzeniu „mama” czeka na moją reakcję z ciekawską miną i specyficznym wyrazem oczu. I słodko uśmiecha się. Próbuje też wykorzystywać „mama” dla własnych korzyści jak np. na Mazurach kiedy tata nie chciał pójść z nią tam, gdzie ona bardzo chciała. Wtedy ruszyła w moją stronę, podeszła, zatrzymała się i krzyknęła „mama!” wyciągając rękę… No, cóż.

Ale o co chodzi z tą krową, psem i kotem? Od dłuższego czasu M. na widok psa piszczy i robi „auau” 🙂 Na samochód robi „brrr” i znamy to od bardzo dawna. Jakiś czas temu zaczęłam opowiadać jej o zwierzątkach i wydawanych przez nie odgłosach. I dzisiaj po kąpieli mnie zaskoczyła. Pytam ją: jak robi krówka? A M. na to: „muuu”. Pomyślałam, że się przesłyszałam, więc zapytałam jeszcze raz i usłyszałam to samo. Stwierdziłam – przypadek pewnie. Zapytałam o znanego jej od dawna psa, a później o kota i usłyszałam przesłodkie, piękne „miau miau” z wyjątkowym wyrazem twarzy 🙂

Byłam tak dumna, że sprawdziłam jeszcze trzy razy czy aby na pewno wie o co chodzi i za każdym razem odpowiadała mi bezbłędnie. Nie wiem ile zwierzątek jeszcze potrafi naśladować, ale z pewnością niedługo to sprawdzę 😀